Trochę o SGA i autodestrukcji

ŻYJE.


Ale jakim kosztem...


Wszystko się mi układa, "zapomniałam" o pro-ana community, odinstalowałam tumblera, i usunęłam treści, kontroluję to co oglądam, mniej używam ig, a i tak "ta" myśl wraca.

Jestem popieprzona

Całe moje istnienie balansuje na krawędzi, dorosła kobieta, a dalej się plącze w tym jak nastolatka. Wiecie co najlepsze, najgorsze? Że mam pełną świadomość jak to szkodzi, jak to nie prawie żadnych dobrych skutków, a i tak się wpierniczam.


Co jest ze mną nie tak

Skąd ta chęć niechcianej, przymuszonej autodestrukcji. Tak, ana/mia są AUTODESTRUKCJĄ. U mnie przerodziło się z wyboru, wannarexic, w pętlę samozatracenia. Enigmatyczne, niewyjaśnione, nie wiadomo skąd myśli się pojawiają.

A może znów powrócić "po pocałunek śmierci" (btw idealne określenie).

Pojebane to

Jestem do bólu racjonalną osobą, jak nie kalkuluję, to szlag mnie trafia, bądź niesamowicie wysokie wyrzuty sumienia. Które niszczą mnie od środka.

Ten kurewski perfekcjonizm, z którym walczę prawie całe moje życie (od momentu uświadomienia sobie czym jest) doprowadza mnie do nerwicy. 

Wiem jak walczyć, znam techniki, otrzymuję pomoc, a i tak spierdalam sprawę.

Mam wrażenie, że żyję w alternatywnej rzeczywistości, że co kilka miesięcy jestem wpieprzana w inne uniwersum mojego życia, z takim samym "tłem", ale nie tą samą osobą.

Jakby moje życie było jedną wielką grą ARG. Jak Neurocam. Bez wskazówek, poszlaków, tylko wykonywanie zadań w pojebanej rzeczywistości. Z władzą pod postacią umysłu.

Możecie być wściekli/łe na mnie. Nie odzywam się, raz na ruski rok coś tu napiszę i to najczęściej swoje żale. Zjebałam sprawę po całości. Ten blog miał mi pomóc, a czuję że dobiła. Przez to, że klarownie widzę jak się miotam, i pomimo uzyskanej pomocy, i rozumieniu problemu, dalej pozostałości sideł oplatają mi stopy, które ciągną się przez moje życie. I nieodparte wrażenie mam, że nigdy ich nie porzucę, zgubię. I nie wyniknie to z mojej chęci, by pozostały, lecz z tego, że wręcz wrosły się we mnie.

Są częścią mnie.

Mojej pięknej, i posranej historii.

Chyba lepszego porównania nie mogę znaleźć na to, co myślę.


Jakby to powiedzieć, blog jednocześnie mi pomaga i szkodzi. Przypomina mi cały czas o ruchu, ciemnym, dark weebowym ruchu, który bez najmniejszych problemów odnajdzie się w powierzchwonej warstwie internetu, na dodatek szkodliwym dla innych, i nas. 

Pojebane to, mieć świadomość szkodliwości, mimowolnie a jednak z nutą własnej chęci znów się angażować.

SG

Syndrom Gotowości Anorektycznej

Zachowania Anorektyczne

Coś za dużo pasuje tu cech, opisanych przez dr Ziółkowską z Uniwerka im. A. Mickiewicza w Poznaniu.

Nie jestem anorektyczką, nie mam nic stwierdzonego.

A jednak coś jest nie tak. Przykładowo, z bonavita.pl dowiadujemy się o czymś ciekawym, coś co pasuje  jak ulał. Jestem cholernie otwartą osobą, kocham towarzystwo jak i samotność. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów, latam co chwile na imprezy, domówki, zawsze poznaje kogoś nowego, nie mam problemu z uzyskaniem od kogoś numeru, czy konta na portalach. Ogromna ambicja, po cichu pracując na sukces, a i tak niewystarczająca. Zadowolona przez krótki okres, a dalej poczucie nie bycia produktywnym, bądź nie wystarczająco, nawet przy "produktywnym" odpoczynku. Neurotyzm, wysoka wrażliwość, wysoka inteligencja emocjonalna, obsesja, zachowania maniakalne.

Jednym słowem: JA

Dlatego tak bardzo czuję się obco w ruchu pro-ana. Nie mam pewnej stałej odnoście zachowań anorektycznych, lecz tendencje. Widać to klarownie po blogu, i cieszę się że mogę w końcu nazwać moje dziwne zachowania, brak konsekwencji, inne nietypowe zachowania anorektyczek, choć niektóre się pokrywają, itp. 


A wystarczy się zapytać jak widzę swoją atrakcyjność fizyczną. To pierwsze co przychodzi mi na myśl "Wieczna larwa dążąca do nieistniejącego ideału". "Słoń z potencjałem lecz leniwą dupą". "Piękno ukryte w ciele giganta, paszczura".

Brzmi to strasznie, jakby od kogoś usłyszała. A ja tak o sobie myślę, nieustannie od lat, pomimo dużej zmiany w wyglądzie. I tak te myśli są, jak zaprogramowane, zapętlone.

I przede wszystkim, to jebane poczucie kontroli. Coś co mnie uzależnia, coś co sprawia, że czuję się main character. Choć nie w każdym aspekcie życia. Rozumiem kobiecą biologię przez co się nie karam, itp. 

To co mnie składnia do autodestrukcji, pod postacią any?

To pytanie zagadka, tak jak największe zagadki świata, czy internetu jak strona mortis, czy cykada 3301.

Jedzenie nie sprawia mi radości, jest monotonnym obowiązkiem choć kocham gotować. Często występuje wieczorny binge pomimo prawidłowego żywienia.

CZY JA NIE POTRAFIĘ BYĆ NORMALNA?

Jak nie zapijanie (nie upijanie) smutków, to binge, to głodzenie łączone ze strachem przed wyjściem do ludzi. A przecież jestem towarzyska, i zawsze pomocna. Tendencja, parabola, powtarzalne zachowania. Krótkotrwałe, dające się ogarnąć. Tylko, że one występują, i to jest niepokojące.

Skłaniam się ku tezie, pojebanej, że istnieje mój klon. I odwalamy na zmianę różne rzeczy. I nie, nie mam rozdwojeń jaźni ani żadnych chorób z tego pokroju.

Przecież mam dobre życie, takie o jakim chciałam. Walczyłam i marzyłam przez lata żyjąc z oprawcą. I... dalej mam ziarenko, które zostało niepostrzeżenie zasiane, kiełkując zawsze, nie ważne czy odetnę, czy nawet staram się wyrwać, to i tak korzenie, czy nasionka zostają w głębi mojej duszy.

Życzę nam, by na nieustannym polu walki, jakim jest nasze życie, zawsze miały siłę walczyć o siebie. O swoje zdrowie, psychikę. By nie wpaść w machinę śmierci, którą każda, każdy z nas, świadomie bądź nie nakierowywuje na siebie.

Nie wiem jaki wykonać ruch, myślami stoję nad przepaścią, która jest aną, a jedzie pociąg-machina którą napędziłam w momecie, gdy pierwszy raz w życiu weszłam na stronę pro-ana. Od obrzydzenia, po fascynację. 

Zostawiam wam linka o SGA
https://bonavita.pl/na-granicy-zdrowia-i-choroby-czym-jest-syndrom-gotowosci-anorektycznej-sga

trzymajcie się zdrowo, kocham was pomimo piekła w jakim żyjemy

wasza Lea

Komentarze

  1. Bardzo trudno to czytać, przechodzisz przez tyle negatywnych rzeczy i nawet nie wiem, jak móc Ci pomóc, co móc Ci doradzić. Więc przesyłam tylko dużo miłości i dobrych myśli, proszę nie bądź dla siebie zbyt ostra <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje za wsparcie i troskę, jest to motywujące do walki :3 3maj sie ciepło

      Usuń
  2. Nie wiem co napisać, więc powiem po prostu, że cieszę się że jesteś. Życzę ci wszystkiego co najlepsze, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komplement, czasem mi się cyknie udana fraza. Widzę, że lubisz Damę Kier ;) i jej internetowe opowieści :) Ja też. Tymczasem mogę się podpisać pod Twoim komentarzem. Ilekroć w życiu próbowałam funkcjonować normalnie, nie skupiając się na żarciu to źle się to kończyło, gwałtownym głodzeniem i chowaniem przed ludźmi, ech.. może z wiekiem w końcu przyjdzie obojętność, tymczasem wciąż jeszcze mam dość siły, żeby się spalać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz