Urodziny, mała spina i pozory

 Witajcie kochane motylki {{i}}

jak wasze bilanse? Mam nadzieję, że dieta idzie pomyślnie in efekty będzie widać. U mnie, jak wskazuje jasno tytuł, festiwal wpieprzania- moje urodziny (już 19-ste, kiedy to minęło). Jak się domyślacie- rodzice sprawili mi tort... 

Tak, tort. Cholerny tort. Miliony zbędnych kalorii. Wiedzą, że się odchudzam. Każdy wie o tym, skoro widzą że dużo schudłam. Samo się nie zrobiło, nieźle zapieprzałam po to, by być w tym miejscu, gdzie jestem. Więc po co robić torta, którego solenizant nie może zjeść, nie rozumiem. Mogła zrobić dietetyczny, bądź w ogóle. Ale jak się uparli, to niech będzie tort. Wystarczyło przyjść i się zapytać jaki chce.  Tak naprawdę to moje święto, więc powinno być tak jak sobie życzę. Miała być to niespodzianka- i była. Rzeczywiście była, która doprowadziła mnie do łez i wewnętrznego ataku paniki. Dziękuje, naprawdę super. Nie mam pojęcia ile może mieć kcal, bo w przepisie nie pisze (z jakieś gazetki). Świetnie, po prostu super. Słabo mi się zrobiło jak podsłuchałam co w nim jest- dżem truskawkowy, margaryna, masło, kawałki czekolady... wiem, że jedzenie jest surowo zakazane. To tym bardziej takie puste kalorie. Przeraziłam się, ale nie mogę tego okazywać. Przecież się zorientują, że ED powróciło i będę mieć przejebane na studiach, choć mam nadzieję, że do Wawy się dostane (mam jakieś ok. 500 km). Udawanie, że jest wszystko okej - "jedzenie" wspólnych śniadań, obiadów mnie dołuje. Nie mam już pomysłów jak unikać, bądź być przy stole ale nie jeść. Staram się na wszelakie sposoby unikać, tylko uważnie to robić. Czasami musze odpuścić, bo znają niektóre sztuczki pro-ana. Regularnie wracam do nich, lecz non stop nie mogę praktykować. Tak bardzo chcę być już na swoim, gdzie nikt mi nie będzie mówić, co mam jeść, ile ćwiczyć... Powiedziałam mamie, że dziękuje za ciastko ale niech następnym razem się spyta- bo nie wiem jak mam to wyćwiczyć. Na początku się obraziła na mnie, uznała że uraziłam ją i nie cieszę się z niczego. Potem przeszło jej, a ja się źle czułam z tym, ze powiedziałam to. Wiedzą, że czuje się lepiej jak chudnę- bo zaczynam siebie w końcu kochać, i akceptować. Z jednej strony doceniam wysiłek, a z drugiej muszę zakomunikować, ze nie życzę sobie takich "niespodzianek". Zwłaszcza tak kaloryczne. Obstawiam, że ma z jakieś 400 kcal. Nie byłabym tak rozgoryczona i wkurzona, gdyby nie to, ze tego torta nie będziemy jeść tylko dzisiaj- kilka dni z pewnością (3 krążki ma, nie są duże ale sam ten fakt doprowadza mnie do łez i furii). I tu haczyk. Nie dam rady utrzymać diety Forever 21 Diet. 

Wstydzę się, że nie dam rady. Tak dobrze mi szło, idealne bilanse, zawsze poniżej dopuszczalnej kaloryki. I jeszcze jedna rzecz, jeszcze większy wstyd mnie przed wami ogarnia. Narzuciłam sobie duża ilość ćwiczeń i trzymam się tego. Gdy dojdzie jeszcze spalenie tych 400 kcal, to nie wyrobię. Za słaba jestem by przez kilka dni tyle ćwiczyć. Co z tego, że przykładowo dzisiaj zrobię to co jest w wyzwaniach i dodatkowe ćwiczenia by spalić 400 kcal, jak jutro z łóżka nie wstanę z bólu. Nie chcę się wyniszczyć ćwiczeniami, a w tym układzie tak będzie. Myślałam by się przeczyszczać- pytanie ile rzeczywiście "wyjdzie" ze mnie a ile się wchłonie już na etapie działania ślinianek, nie mówiąc o dalszych odcinkach przewodu. I najgorsza, najbardziej bolesna i upokarzająca mnie czynność- wymioty. Tylko czy ja wyrobię 4 dni pod rząd z przeczyszczaniem, wymiotami i wyczerpującymi ćwiczeniami..


Nie. Nie dam rady, choć chciałabym. Moje zdrowie jest ważniejsze. Dieta nie może mnie wyniszczyć całkowicie, a to doprowadzi mnie na pewno do niezłego odwodnienia. Nie mam pojęcia co robić, by się tego pozbyć. Na dodatek dochodzą wspólne posiłki- obiad przede wszystkim. Śniadanie jakoś ominę, a kolacji nie jadam. Nie mam pomysłu jak oszukiwać. Przy 1 podejściu do ciasta nastawiłam sobie budzik- poszłam wyłączyć i wyplułam połowę z kawałka tortu. Widziałam, że jest im smutno, bo starali się. Poćwiczę dzisiaj więcej więc zjadłam mały kawałek. Nie powinnam, wiem. Pozory musze sprawiać, że pomimo wszystko dziękuje ale nie będę więcej jeść, bądź naprawdę maluśkie kawałki. 

Waga wskazała 86,15 kg. Myślałam, ze będzie więcej przez jedzenie 900 kcal dziennie przez ponad 1,5 miesiąca. Zamówiłam sobie 2 bikini z PLT i czekam aż przyjdą. Aż się boje otwierać paczki, chyba się rozpłaczę przy tym. Pocieszające jest to, że wszystkie moje dotychczasowe stroje są za duże i muszę je oddać.💛 Najpóźniej będą 3 czerwca, więc do tego okresu mam czas, by schudnąć do równe 2- 3 kg (w 1,5 tyg.). 

Wstydzę się wyjść na plaże, pomimo tego że dobrze wyglądam. Jadę z przyjaciółką, więc tak znów- pozory. Powinni nas- motylków przyjmować od ręki do szkoły aktorskiej- nieźle się kamuflujemy i odgrywamy szopkę. Może jak będę mieć odwagę pokaże Wam moją przemianę -20 kg, i jak wygląda aktualnie moja figura. Choć wstyd mnie bierze, w porównaniu do was słoniem jestem.

Bilas 23/05/2021:

- kawałek ciasta -  400 kcal

- 3 łyżki kapusty zasmażanej (56 kcal * 3) - 168 kcal

- łyżka ziemniaków młodych - 100 kcal

- 2 kromki dietetycznego chleba z czosnkowym i paprykowym hummusem (polecam, z biedronki!) i 2 plasterki pomidora ze szczypiorkiem - ok. 90 kcal (lepiej zawyżać)

SUMA: 758 kcal

Nie wiem czy uda mi się to spalić, ciężko będzie..



Dzisiaj się rozpisałam, musiałam z siebie wywalić te emocje. Nie wiem jak się pozbyć tego w bezpieczny sposób, nie mam pojęcia. Jedno wiem- muszę to zrobić.

Trzymajcie się chudo {{i}}

wasza Lea

Komentarze

  1. Nawet nie wiesz jak bardzo utożsamiam się z tym wpisem! Zbliża się czerwiec, a w nim praktycznie tydzień po tygodniu urodziny brata, moje oraz kuzyna. Trzy tygodnie pod rząd, trzy biby z tortami, słodkimi napojami i wysokokalorycznymi przekąskami. Nie ma opcji, żeby udało mi się utrzymać przy tym dietę. Potwornie boję się tych wszystkich kalorii, a jednocześnie nie chcę robić przykrości rodzinie! A do wakacji chciałabym schudnąć jeszcze co najmniej 5 kilo :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale Cię rozumiem- ja na szczęście nie mieszkam już z mamą, ale dość często u niej bywam i wspólne obiady są dla mnie bardzo wymęczające psychicznie... zwłaszcza, że jestem na dość niskiej kaloryce. Super, że wyrzucasz z siebie te kłębiące się myśli i emocje, pisz ile chcesz <3 i Trzymaj się! ;* ( od dziś obserwuję;D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przede wszystkim - urodziny i cała spina wokół tego nie jest dla Ciebie i Twoje zdanie "Tak naprawdę to moje święto, więc powinno być tak jak sobie życzę. " mija się z prawdą - Twoi rodzice pod pozorem Twojego święta robią dobrze sobie. Zazwyczaj tak jest. Nikt Cię do jedzenia nie zmusi, ale jak to umieścisz w bilansie i przestaniesz panikować, to nie powinno zrobić większych szkód. Widać tutaj trochę zaburzone myślenie i warto nad tym popracować - Twoje otoczenie ma gdzieś jak wyglądasz, a Twoim rodzicom bardziej zależy na tym, żebyś spełniła ich zachciankę (zjadła tort) i była zdrowa niż spinała się z powodu - tak naprawdę - takiej głupoty jak ciasto. Postaraj się o równowagę i spokój i dbaj o dobre samopoczucie - nie wszystko to, co myślisz jest prawdą. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam to uczucie. Przechodziłam nie raz. Teraz jem i staram się nie myśleć czy spalę i kiedy, ale w twoim wieku mialam identycznie. Spalisz, odrobisz to, spokojnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, znalazłam Twojego bloga i bardzo się cieszę, przeczytałam wszystkie posty i zgadzam się z jednym komentarzem - vibe jak z 2010 roku ;) Ach, wspomnienia <3
    Jestem ze "starej gwardii" i zazwyczaj pochwalam jak najniższe bilanse, oczywiście w granicach rozsądku, ale u Ciebie widzę jednak problem. Insulinooporność to wyjątkowe dziadostwo, ale niestety żeby dieta w tym przypadku dała rezultaty to według mnie powinnaś na początku trochę zwiększyć kalorie, a ograniczyć węglowodany. Biorąc pod uwagę Twoją wagę i ilość ćwiczeń (aaawww, podziwiam mocno za te ćwiczenia, strasznie mi imponujesz) myślę że w Twoim przypadku najważniejsze jest makro a nie kalorie, bo te masz niskie :) Wiem, że to będzie bardzo trudne i przepraszam za ten komentarz, absolutnie nie chcę Ci się wpychać z buciorami w dietę. Tak czy inaczej dodałam bloga do obserwowanych i trzymam kciuki ;***

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz