Dzień doby kochane {{i}}
pierwszy raz, od kiedy jestem z Aną, jadłam bez wyrzutów sumienia! Zaakceptowałam też fakt, że może mi być bardzo ciężko, wręćż niemożliwe by mieć thigh gap "na stojąco" <3, wynika to z anatomii. Bardzo byłam nastawiona na to, choć mogę przepłacić życiem za posiadanie tej szparki. Jak będzie- okej, jeśli nie, też super! Samopoczucie na weselu- rewelacyjne. Nie jadłam dużo- nie przekroczyłam 1000 kcal (bez oczywiście torta) z dań niesłodkich. Niestety przekąski zmiotły mnie z planszy. Czułam wstyd i zażenowanie, bo chciałam zjeść. Nam nie wolno chcieć jeść, pragniemy tylko idealnej (w naszym odczuciu) sylwetki. Jedyna myśl, która mnie trawi wewnętrznie. Poczułam pragnienie jedzenia, uwielbiałam głód, a teraz łaknę wypełnienia żołądka. Przerażające jest to, nie umiem się pozbyć, a tak bardzo chcę.
Biorę się za siebie, koniec szaleństwa z obżeraniem się. Nie mogę patrzeć się na siebie. Śliczna ale gruba. Mądra ale... gruba. Zabawna ale... chcę i muszę się pozbyć tego ALE! Pragnę się kochać i widzieć w sobie to piękno. Wydobędę z bezkształtnej masy filigranową piękność. Samodyscypliną osiągnę cel, Ana stała się moją religią, moim życiem.
"Znienawidź jedzenie i pokochaj głód"- na nowo zakochać się w tym cierpieniu, bólu i samotności. W imię perfekcji zacznę się głodzić. Warto.
Jeszcze jutro dam sobie limit te 500-600 kcal. Nie mogę zejść gwałtownie, bo rzucę się. Waga stanęła i przytyłam: 85,5 kg. Płakać mi się chcę nad sobą. Usprawiedliwiam się a nie powinnam. Bardziej restreksyjne zachowanie doprowadzi mnie do ideału. Koniec użalania się i usprawiedliwiania. Zmieniam "taktykę"- będę mniej ćwiczyć i mniej jeść. Idealność wymaga czasu, perfekcja nie przyjdzie z dnia na dzień. Moim marzeniem jest w przeciągu 2 lat schudnąć 30-40 kg. Wtedy będę zadowolona z siebie. Stanę się piękna jak motylek, idealna.
Odzyskam kontrolę nad swoim życiem, czuję że ją utraciłam przez jedzenie. Koniec z tym. Za 2 tygodnie mierzenie się, tyle czasu a czuję serce w gardle. Nie zniosę bycia słoniem, grubasem, brzydką. A taka jestem, gdy jem, gdy tyle ważę.
"Wszystko, czego nie zjesz, sprawia, że jesteś bliżej ideału"
Trzymajcie się chudziutko,
wasza Lea {{i}}
No wow, ale silne postanowienie! Możemy się razem pogłodzić. Ja mam 15kg do zgubienia.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, jeśli jesteś na niskich limitach, a waga stoi to jest całkowicie normalne, chociaż demotywujące. W końcu zaczniesz znowu chudnąć :) Mniej ćwiczeń i mniej jedzenia to bardzo dobry plan. Powodzenia <3
OdpowiedzUsuńA ja się nie zgadzam z dziewczynami! Lepiej utrzymać wyższe bilanse i więcej ćwiczyć, bo dzięki temu nie tylko schudniesz, ale i ciało będzie jędrniejsze. Ok, może będziesz chudnąć wolniej, ale jeśli zależy Ci na perfekcji, to chyba warto, bo co z tego, że schudniesz jedząc 100 kcal dziennie, jak ciało będzie galaretowate a skóra obwisła? Poza tym nie wiem, czy takie niskie bilanse przy insulinooporności nie obrócą się przeciwko Tobie...
OdpowiedzUsuńSama senność też najprawdopodobniej będzie spowodowana przez IO. Osoby z tą chorobą mogą spać nawet 12 godzin i wciąż być zmęczone, niewyspane.