Powrót do rzeczywistości

 Witajcie kochane,

długo nie byłam obecna, mogłyście/liście myśleć, że zrezygnowałam z prowadzenia bloga. Nic z tych rzeczy. Miałam do załatwienia kilka urzędowych spraw, co zabrało mi sporą część czasu z życia, do tego rekrutacja, dostanie się na studia i dostarczenia papierów na uczelnię. Dostałam się na jedną z wymarzonych uczelni, lecz nie na medyczne 😊. Pomimo wszystko znajduje się w kręgu moich zainteresowań, w kierunku prawniczo-społecznym 😻. Oczywiście przeszłam chwile załamania, płaczu i zniechęcenia. Trudno, najwidoczniej tak miało być, że kitel nie dla mnie jest. Nie załamuję się, pozbierałam się po załamaniu nerwowym, niestety stan depresyjny wszedł (bezsenność bądź spanie po 12 h, obżeranie się lub głodzenie, brak ćwiczeń -  ogólnie od skrajności do skrajności). Wyszłam, pozbierałam się. Pogodziłam się z faktem, i idę dalej przed siebie, po następne, nowe i zupełnie inne cele. 



Jak wspomniałam wcześniej, od skrajności w skrajność. Przez te kilka dni chcę powrócić do "normalnego" jedzenia czyli ok. 1000-1200 kcal. Albo pochłaniałam 2500-3000 kcal, albo po 300 max. Odbija mi się strasznie na psychice, muszę dojść do równowagi i porządku. Wtedy zmniejszę kcal. Ostatnie tygodnie nie ćwiczę, pojawiła się wewnętrzna blokada, niestety. Jedyną aktywność przez ostatnie dni to pływanie, lecz to tylko kilka okrążeń basenu na dzień. Stanowczo za mało, by spalić te kcal. 


Wróciłam z wakacji, przepiękna pogoda była- ponad 30 stopni. Niestety stanowczo za dużo jadłam... owoców. Nie mogłam się powstrzymać od melonów, arbuzów, ananasów czy innych. A w miejscu, gdzie odpoczywałam jest tego pod dostatkiem (Bułgaria). 


Dzisiaj pierwszy trening od dłuższego czasu zrobię, czuję ekscytację i przypływ energii. Chciałabym codziennie ćwiczyć i utrzymać te chęci. I chudnąć, cały czas chudnąć. Waga wyniosła 83 kg. Nie jest źle, lecz chcę, by pojawiła się 7 z przodu. 


Powoli wracam do równowagi po wakacjach, czas na obowiązki. Nauczę się maksymalnie organizować swój czas, by później nie uczyć się na błędach. I na nowo zakochać się w sporcie, a efekty przyjdą. Bilanse od poniedziałku regularnie będę zapisywać, obym dała radę, gdyż systematyczność w tej rzeczy jest moją zmorą. 


                                              sądzę, że jak wrócę do równowagi ta "dieta" będzie odpowiednia i te ćwiczonka 

Trzymajcie się chudziutko {{i}}, jak wasze bilanse?

wasza Lea {{i}}

Komentarze

  1. Widzę, że nie tylko ja miałam chwilę przerwy :) Fajnie, że wracasz. Gratuluję też dostania się na studia, bo jednak w tym roku progi skoczyły do góry jak szalone.
    Trzymam kciuki za unormowanie diety. No i za to, żeby ta 7 z przodu pojawiła się jak najszybciej.
    Plus - to już tak na koniec - jak dla mnie sukcesem jest to, że w wakacje objadałaś się owocami, a nie np. burgerami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także gratuluje dostania się na studia! Zaczynasz nowy etap w życiu, teraz bardzo dużo się zmieni, mam nadzieję, że na lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że jest Ci już lepiej, może z tymi studiami to przeznaczenie i tak miało być? Wierzę w dobry los, nic nie dzieje się bez powodu, nawet złe rzeczy :) Wracaj powoli do diety, na spokojnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, okres wakacji ma to do siebie ,że się rozprężamy. Pisz częściej

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz