Witajcie kochane,
niestety złapałam przeziębienie, źle się czuję od soboty :(( nie mam gorączki, ale zatkane zatoki i kaszel już tak. A od poniedziałku trzeba być na pełnych obrotach. Od piątku jestem w mieszkaniu, spotkałam się z chłopakiem, było cudownie 💖 nie mogłam się doczekać tej chwili. Chciałam wcześniej napisać, ale nie miałam sił. Dzisiaj krótko będzie, jak wyzdrowieje dłużej napiszę. Nie mam w tym mieszkaniu (mieszkam z 3 innymi osobami) wagi! NIE BĘDĘ SIĘ WAŻYĆ. Przeszło mi na myśl, że kupię sobie ją, ale po dłużej analizie "za i przeciw", uznałam, że tyle wytrzymam. W grudniu do domu przyjeżdżam, więc tak naprawdę 3 miesiące, a potem wracam na wakacje, i na praktyk do siebie, więc nie będzie źle. A przede wszystkim moja psychika nie siądzie. Thank God nie jestem w takim stanie, że panikuję jak nie ma wagi. Fajnie by było, ale nie robię dram. Teraz ciężej popracuję, bym widziała efekty na swoim ciele. Tylko niech wyzdrowieje, i nie będę się szarżować. Przyszedł czas, gdzie nikt inny o mnie nie zadba, jeśli ja tego nie zrobię.
Bilanse? Jak marzenie, do pon. poniżej 250 kcal, do środy 400 kcal. Jeden dzień 50 kcal. Malutko. I nigdy więcej tak nie zrobię. Mieszkam aktualnie w dużym mieście, przy takich kcal i aktywności (codziennie robię po ok. 4-5 km + małe ćwiczenia) organizm odmówił posłuszeństwa, i niewiele brakowało do utraty przytomności. Miałam przy sobie colę zero, to mi pomogło. Przestraszyłam się. Postanowiłam podejść zdrowiej do odchudzania i zwiększyłam kalorykę do 700 kcal dziennie. Przynajmniej na razie, gdzie jestem jeszcze osłabiona.
Zaraz studia aa!! Kiedy to minęło, tak dalekie było, a teraz rzeczywistością się stają. Cudownie! Będzie dobrze, wierzę w to. I cieszę się niezmiernie, że wykłady mam zdalnie, a ćwiczenia na uczelni. Mam pewien komfort, a i też się integruje z grupą. A jak wy wolicie, praca/nauka zdalna, hybryda czy stacjo?
Trzymajcie się chudo, dzisiaj idę wcześniej spać, jutro inaugurację mam na późniejszą godzinę, ale chce zdrowie ogarnąć. Odezwę się na dłuższy post jak wyzdrowieję, na razie nie mam na nic więcej sił.
Wasza Lea {{i}}
I jak tam? Z mojego punktu widzenia lepsze są zajęcia stacjonarne. Zdrowsze dla psychiki.
OdpowiedzUsuń