Upadły anioł

 Hejka kochane {{i}}

nie będę owijać w bawełnę. Odkąd przyjechałam tutaj mam problem z jedzeniem. Pierwszy tydzień prawie nic nie jadłam, byłam blada. Miałam trochę spinę z chłopakiem na ten temat, i obiecałam mu, że zacznę o siebie dbać. Więc zaczęłam jeść. Nie umiem przestać. Wstyd mi, jem 1100 kcal-1300 kcal. Za dużo stanowczo. Przyszły obowiązki, multum nauki i oczywiście spotkania, imprezy. Zgubił mnie troszkę alkohol. Nie byłam pijana, ale kcal w shotach są. I niestety poddałam się temu. Uznałam, że walę Anę. Chcę żyć normalnie, bez obsesji.


To prawda, ale od Niej nigdy się nie uwolnię. Chcę być z Aną, ale nie popadać w błędne koło. Nie chcę paniki, bo nie mam wagi. Męczy mnie to, udawanie, że jest okej. Zalewam to w weekend alkoholem. Tylko to jakkolwiek sprawia, że nie mam ochoty i nie tnę się, że jestem taka słaba. Nie mam silnej woli, jestem zmęczona. Zaczęłam więcej jeść i "ożyłam". Więcej czyli ok 600-1000. A na ćwiczenia sił nie ma. Chodzę, spaceruje i to mnie ratuje. Ale nie mam motywacji do ćwiczeń, zrobiłam leniem. Nienawidzę tego. Nienawidzę siebie. Muszę się ukarać za to. Tyle Anie zawdzięczam, a sama spierdole to. Nie będzie tak. Koniec z tym.


Muszę się pozbierać, przestać myśleć o jedzeniu. Oszukiwać siebie, że okłamując chłopaka jest dobrze. Nie jeden raz chciałam mu powiedzieć, że jestem głodna, bo drugi dzień nie jem, bądź 50 kcal. le to tylko 1 tydzień tak było. Potem zjebałam. Tyle wpierdoić, taki napad, binge mieć, by wpierdolić aż tyle. Tak mi wstyd.



Nie mam pojęcia ile jeść, by wyrobić. Zaczynam chodzic na siłkę 1 w tyg na 1,5 h, do tego joga. I nauka. Dużo jest tego, studiuję administrację, typowo prawniczy kierunek. To mnie zgubiło- BRAK UMIARU. Albo głodzenie, albo wpierdalanie. Nienawidzę siebie za to.



Muszę uporządkować swoje życie pod względem jedzenia, zwłaszcza, że tutaj nie ma wagi. Zwariuję inaczej, zacznę się znów ciąć. On to zauważy i na pewno wyśle mnie na leczenie. Ana jest moim największym sekretem, nikt nie wie o Niej od lat. Wiele dała mi cierpienia, wiele sukcesów. Doprowadziła na krawędź życia,  nadała sens.

Jak anioł i diabeł w jednym.

Do końca tygodnia nie będę stosować żadnej diety, naucze się jeść poniżej 1000 kcal. Potem powoli przejdę na jakąś diete oraz będę kontrolować swoje ciało, by nie jeść. I znów od nowa. Jestem upadłym aniołem marzącym o perfekcji ciała, duszy i umysłu. Ano daj mi to! Wierzę w Ciebie {{i}}

Trzymajcie sie chudo, w niedzielę napiszę tutaj. Chcę ogarnąć ten chaos, który zwie się moje życie. Trzymajcie w kciuki za mnie, bym się nie samookaleczyła.

Komentarze

  1. Nie tnij się, to taka krótkotrwała ulga, nie warto. Kup sobie tanią wagę, żeby nie świrować, jedz ok 1000 kcal bez wyrzutów bo masz dużo pracy i biegania, zobaczysz że na tym nie przytyjesz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz